Zgodnie z obietnicą korzystam z chwili przerwy i zamieszczam szybki wpis :)
Balsam do ust z Lucy dostałam w gratisie przy okazji zamówienia na podkład i puder. Jego sklepowa cena to 6$, czyli około 18zł - jak na balsam trochę drogo ale... no właśnie zaraz wszystko opowiem :) Dostałam wersję w odcieniu Soft Rose, był to jedyny dostępny odcień oprócz bezbarwnego, teraz widzę, że pojawiły się dwa nowe: Baby Pink i Mia Rose, jednak na razie dostępne są tylko jako gratisy do zamówień lub elementy większych zestawów. Balsam oczywiście jest w 100% naturalny, bez chemii.
Kolor Soft Rose jest dość ciężki do opisania. Jest to taki jakby trochę przydymiony, ciemny róż, może z odrobiną miedzi, w każdym razie pełno w nim świecących drobinek, które utrudniają identyfikację koloru. Na ustach kolor nie jest tak mocny jak w opakowaniu, stapia się z naturalnym kolorem ust lekko je nabłyszczając i przyciemniając. Przyznam, że te drobinki trochę mi przeszkadzają, ponieważ moja dolna warga, i tak już duża w porównaniu do górnej, wydaje się jeszcze większa, ale z pewnością będzie to zaletą dla osób o małych, wąskich ustach.
W kwestii pielęgnacji nie mam nic do zarzucenia. Usta są miękkie i nawilżone, nie pękają. Na ustach balsam trochę się "ślizga" w porównaniu z moją ulubioną pomadką Nivea, która z kolei jest dość tępa. Jeśli chodzi o właściwości pielęgnacyjne, to w sumie nie widzę wielkiej różnicy w tych dwóch produktach, ale przyznam, że nie stosuję tego balsamu zbyt regularnie, raczej tylko przed wyjściem z domu. Zdecydowanym plusem jest też zapach - słodki, apetyczny, kojarzy mi się trochę z ciasteczkami, dlatego czasem zamiast się malować mam ochotę ten balsam zjeść :)
Trudno mi określić czy jest to bardziej balsam czy pomadka. Na pewno będzie dobry dla osób, które malują usta na co dzień, ponieważ łączy w sobie delikatny, ale widoczny kolor i właściwości pielęgnacyjne (lepsze niż jakakolwiek szminka, której używałam do tej pory). Ja na co dzień używam raczej bezbarwnych pomadek, dlatego używam tego balsamu jedynie raz na jakiś czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz