sobota, 30 kwietnia 2011

Krem z zieloną herbatą Ava

No i proszę, okazało się, że przygotowanie takiego posta jest bardziej pracochłonne niż mi się wydawało. Z tego też powodu myślę, że wpisy tutaj póki co nie będą się pojawiały wyjątkowo często - wiadomo, wspomniana już praca licencjacka ;)

Mimo wszystko, jako że jestem w gorącej wodzie kąpana i wszystko bym chciała na już, przysiadłam dziś na chwilę i przygotowałam obiecaną recenzję kremu.

Ava Laboratorium, Krem z zieloną herbatą i koenzymem Q10+R, cera sucha i wrażliwa


Ava Laboratorium to polska firma kosmetyczna, produkująca kosmetyki ekologiczne i nie tylko. Na ten krem trafiłam zupełnie przypadkiem - moja mama dostała go w prezencie, przez jakiś czas stał w lodówce, aż w końcu sięgnęłam po niego ja, szukając czegoś co lepiej nadawałoby się pod minerały niż krem Nivea. Właściwie nie spodziewałam się żadnych cudów, szczególnie, że cena przyklejona na pudełku była dość niska. I tutaj spotkało mnie zaskoczenie! Okazało się, że krem doskonale sprawdza się na mojej cerze, w dodatku jest świetny pod mineralny podkład, więc został ze mną na dłużej.

Jest to krem uniwersalny, a więc można go stosować zarówno na noc jak i na dzień. Ma lekką konsystencję, nie jest tłusty i dość szybko się wchłania. Po posmarowaniu nim twarzy czuję efekt odświeżenia i lekkiego chłodzenia. Pachnie również bardzo ładnie - lekko zieloną herbatą, świeżo i ani trochę chemicznie. Jeśli chodzi o działanie to jak dla mnie super - doskonale spełnia swoją funkcję. Mam cerę wrażliwą i skłonną do wysuszania się (co dodatkowo wzmacnia stosowanie przeze mnie mineralnych kosmetyków), a ten krem świetnie ją nawilża, w dodatku faktycznie nadaje się dla cer wrażliwych, ponieważ smarując się nim nie czuję żadnego pieczenia ani innych nieprzyjemnych efektów, co zdarzało się niestety przy stosowaniu innych kremów, w tym również tych dla wrażliwców. Po zastosowaniu twarz jest przyjemnie gładka, nie ściągnięta.

Dodatkowo, jak dla mnie dużym plusem jest zawartość ekstraktu z zielonej herbaty, która ma działanie antybakteryjne i bywa stosowana w preparatach przeciw wypryskom - nie wiem czy to w 100% działanie tego kremu, w każdym razie póki co żadnych większych problemów z wszelkimi niespodziankami nie mam :) Niestety zauważyłam w składzie też coś niepokojącego - parabeny. Na całe szczęście znajdują się na samym końcu składu, więc myślę, że nie powinny być bardzo szkodliwe, chociaż oczywiście lepiej by było gdyby ich nie było. I nie jest to znowu bardzo nierealne, ponieważ na stronie producenta przeczytałam, że w kremach z tej serii stopniowo zastępują parabeny naturalnymi konserwantami, a więc wygląda na to, że wszystko idzie w dobrą stronę :)
Z drugiej strony po bliższym przyjrzeniu się składowi możemy tu znaleźć jeszcze kilka substancji o niekoniecznie zbawiennym działaniu. Być może dla osób poszukujących 100% naturalnych kosmetyków jest to istotna wada, ja jednak chyba wolę skupić się na jego dobrym działaniu i liczyć na to, że na starość nie zrobi ze mnie Baby Jagi :)

 

Na koniec dodam, że jedną z zalet tego kremu jest jego cena :) Jest to około 10 zł, a więc nie bije po kieszeni :)




Pochwalę się też, że dziś po odstaniu 45 minut w kolejce na poczcie odebrałam wreszcie swoją paczkę z Lucy Minerals, więc spodziewajcie się w niedługim czasie wpisów na ten temat ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...